16.05.14 | Bartek
| 0Laphroaig 10yo 40%
Opis:
3.6
Dobra-
Destylarnia Laphroaig (wymowa La-froig) zlokalizowana jest na południu malowniczej wyspy Islay, w pobliżu innych słynnych destylarni – Lagavulin i Ardbeg. W tym wpisie bliżej przyjrzę się ich podstawowemu wypustowi w wersji 10-letniej. Dla osób, które wcześniej nie miały okazji pić torfowych whisky trunek ten może być ogromnym zaskoczeniem. Już sama butelka, która swym wyglądem bardziej przypomina starą karafkę z lekarstwem niż whisky zdradza, że mamy do czynienia z czymś niezwykłym. To jak prezentuje się butelka ma oczywiście swoje wytłumaczenie, otóż Laphroaig prawdopodobnie jako jedyna whisky, mógł być legalnie sprzedawany w czasach prohibicji w Stanach Zjednoczonych. Dostępny był tylko w aptekach i przepisywany przez lekarzy jako lekarstwo.
Po odkorkowaniu bardzo szybko dowiadujemy się skąd to nawiązanie do lekarstw. Laphroaig w swojej dziedzinie jest dość charakterystyczny i sam zapach, który mi osobiście przypomina zapach pastowanych podług z dzieciństwa, bardzo szybko rozprzestrzenia się po pomieszczeniu. Parafrazując klasyka „Dym czuję dym…” po oswojeniu się z torfem i fenolami łatwo wyczuwalne owoce cytrusowe i odrobina słodkości przypominająca waniliowy aromat do ciast, choć przewaga torfu jest niepodważalna i to on tu bezwzględnie dominuje.
W smaku odrobinę oleista, ale tylko na początku, kolejne próby już tego nie zdradzają. Dalej kubki smakowe zalewane są niezliczoną ilością dymu, odrobinę pieprzna i rozgrzewająca pomimo tylko 40% alkoholu z wyczuwalną dębiną. Finisz średnio-długi jednak jest świetnym zwieńczeniem tego co oferuje ten trunek.
Laphroaig to whisky, którą można pokochać albo znienawidzić, ja staram się żeby zawsze choć jedna butelka 10yo była w moim barku i to chyba najlepsza rekomendacja dla niej. Z czystym sumieniem mogę ją polecić wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji jej próbować, pozostałych zachęcam do komentowania i pozostawienia własnych not dla tej wersji.
Beczka: Bourbon
Moc: 40%