03.03.15 | Bartek
| 0The Macallan Amber
Macallan… niegdyś nazwa ta wprawiała w szybsze bicie serca każdego wielbiciela whisky dojrzewającej w beczkach po sherry, a jak jest teraz?
Destylarnia Macallan została założona w 1824 roku przez niejakiego Alexandra Rieda (lokalnego farmera) w miejscowości Craigellachie – region Speyside. Jej nazwa pochodzi od połączenia dwóch słów z języka gaelickiego, „Magh” – oznaczającego żyzną glebę oraz „Ellan” – św. Fillana, jednego z patronów Szkocji.
Przez lata Macallan pracował na miano jednej z najlepszych whisky na świecie. Sekretem sukcesu były wyjątkowe beczki po sherry z hiszpańskiego i amerykańskiego dębu oraz fakt iż tylko 16% najlepszego destylatu było wykorzystywane do produkcji tej jedynej The Macallan. Niewątpliwie starania się opłaciły i zostały solidnie docenione przez odbiorców na całym świecie. Obecnie wiele legendarnych edycji z ubiegłego stulecia bije kolejne rekordy cen na aukcjach.
Niestety z czasem The Macallan zaczął zapominać o tym, że jego poprzedni właściciele budowali potęgę marki głównie na wysokiej jakości trunku, a nie na eleganckich butelkach, które coraz częściej przyjmują kształty flakonów po perfumach. Jak się okazuje legenda jednak nie przemija tak szybko i chyba z Macallanem jest trochę tak jak z filmami o słynnym brytyjskim agencie 007. Pomimo iż merytorycznie nie mają prawa się bronić, nadal chcemy je oglądać…
W ostatnim filmie o agencie Jej królewskiej Mości jeden z bohaterów marnuje shota 50-letniego Macallana z 1962 roku – to była bez wątpienia jedna z najbardziej przejmujących scen w tej odsłonie przygód Jamesa Bonda.
Seria 1824, z której pochodzi The Macallan Amber zadebiutowała w roku 2013, kiedy to dotychczasowe wersje 10,12,15 oraz 18-letnia zostały zastąpione kolorami: Gold, Amber, Sienna oraz Ruby. Tym samym Macallan kontynuował trend, który nie wszystkim przypadł do gustu – brak deklaracji wieku czyli tzw. NAS Whisky (No Age Statement).
Po latach przekonywania nas o tym jak istotny wpływ na jakość whisky ma okres jej leżakowania, coraz częściej destylarnie decydują się na ten bardzo ryzykowny ruch. Jak wiemy oprócz kilku wyjątków (takich jak chociażby 10-letnia Bunnahabhain) wiek zwykle ma znaczenie i o wiele więcej jest dobrych starych whisky niż tych młodych – pomimo wielu prób obalenia tego mitu, nie udało mi się tego nadal dokonać
Niemniej jednak tytułowy bohater, The Macallan z jakiegoś powodu ($$$) zdecydował się kompletnie zrezygnować z cyfr na swoich etykietach (poza tymi wskazującymi moc trunku, pojemność butelki oraz rok założenia destylarni) i postanowił dodać ich kilka do cen swoich nowych produktów. Osobiście nie mam nic przeciwko usuwaniu wieku z butelek pod warunkiem, że jakość oferowanej w środku substancji za każdym razem będzie szła w parze z ceną. Niestety tu Macallan złamał tę żelazną zasadę.
Żeby jednak nie wyszło, że tylko narzekam sama koncepcja serii mi się podoba, najciekawiej wygląda oczywiście Ruby ze względu na swoją przepiękną, ciemną barwę. O walorach smakowych na razie się nie wypowiem, ponieważ nie było mi dane go jeszcze próbować. Natomiast The Macallan Amber już nie ma przede mną żadnych tajemnic, poniżej pełny opis z degustacji.
Zapach: świeże cytrusy, wyczuwalna dębina charakterystyczna dla młodych whisky, zwietrzała laska wanilii.
Smak: niestety nie dzieje się zbyt wiele, odrobinę słodkich, kremowych aromatów, którym po piętach depcze dębowa goryczka, szczypta pieprzu i ostrej papryki.
Finisz: średnio-długi, ostre przyprawy i nie opuszczający palety dąb…
Ocena ogólna: 2.0/10
Beczka: Refill Sherry American and European oak
Rok destylacji: NAS
Rok butelkowania: NAS
Ilość butelek: -
Moc: 40%
The Macallan Amber
Opis: Tym razem krótko... Quo vadis The Macallan?